10-30-2020, 21:13
- Prosto pod kołdrę - poprawił dziewczynę, grożąc jej palcem. Ten gest, w połączeniu z groźną miną i sztucznie protekcjonalnym tonem, wyglądał jednak wyjątkowo głupio i raczej mało autentycznie. No cóż, dzieliło ich przecież zaledwie kilka lat, a Nate był ostatnią osobą, która oceniałaby Beccę ze względu na wiek czy też płeć.
- A co? Nocujesz w poczekalni Gringotta, że miałby na ciebie w kącie czyhać goblin? - spytał z wyraźnym rozbawieniem w głosie, bo uwaga dziewczyny - chociaż jego własny komentarz też - zabrzmiała dla niego wyjątkowo absurdalnie, zwłaszcza to wyrażenie dla odmiany. Gdzie ona sypiała, że potykała się o czające się w kątach gobliny?
Jego własny stosunek do tych istot można byłoby określić co najwyżej jako poprawny. Płaciły mu, więc chociażby z tego powodu należał im się jakiś szacunek, jednak Nate nie ukrywał, że bywało, że te pokurcze zwyczajnie działają mu na nerwy. Bywały mało... elastyczne. A co do tej zapłaty, to przecież zawsze mogłyby sypnąć złotem trochę bardziej, prawda? To nie tak, że go nie miały.
- Skok na główkę się zgadza, ale powiedzmy, że po fakcie basen okazał się dość zatłoczony - przyznał po chwili namysłu, podczas której próbował opisać, w jaki sposób doszło do rozpadu ostatniego związku Poole'a wykorzystując zastosowaną przez Bec metaforę. Chyba mu wyszło, a przynajmniej miał nadzieję, że dziewczyna zrozumie, co miał na myśli. Wzruszył ramionami z uśmiechem. - Też mam taką nadzieję, ale to typ, któremu ciężko przychodzi uczenie się na błędach - dodał, nie wyjaśniając jednak, co ma dokładnie na myśli. A do czego pił? A do tego, że według niego Poole związał się z nową dziewczyną stanowczo zbyt szybko po zerwaniu z poprzednią. Nie dał sobie czasu na poukładanie niektórych rzeczy w głowie, tylko od razu skoczył na główkę, jak określiła to przed chwilą Bec.
- Adrenalina w kontrolowanych okolicznościach - zaśmiał się. - Dobre, podoba mi się. Nie no, nie spotykam na co dzień krwiożerczych bestii i latarni-świstoklików. Temu co robię raczej bliżej do tego, co spotkało nas już na cmentarzu. Sporo główkowania, jakieś zagadki, takie tam. Pracuję w tym już od kilku lat i dotychczas najgorszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła, było wylądowanie pośrodku niczego po użyciu trefnego świstoklika i męczenie się przez ponad tydzień z katarem siennym, który był efektem wyjątkowo złośliwej klątwy - wzruszył ramionami. - Ale fajnie jest pokręcić się trochę po różnych ciekawych miejscach, a nie tylko pracować cały dzień za jednym i tym samym biurkiem.
Właśnie to w swojej pracy cenił najbardziej. To, że nigdy nie wiedział dokładnie, jak będzie wyglądał jego dzień i o której się skończy. Ta nieprzewidywalność zaspokajała w pewnym stopniu jego ciągłą potrzebę zmian i nowych doznań.
- Hmmm... A wiesz, że o tym nie myślałem? - przyznał, kiedy padło pytanie o nazwę jego hipotetycznego baru. - Masz jakieś dobre propozycje?
- A co? Nocujesz w poczekalni Gringotta, że miałby na ciebie w kącie czyhać goblin? - spytał z wyraźnym rozbawieniem w głosie, bo uwaga dziewczyny - chociaż jego własny komentarz też - zabrzmiała dla niego wyjątkowo absurdalnie, zwłaszcza to wyrażenie dla odmiany. Gdzie ona sypiała, że potykała się o czające się w kątach gobliny?
Jego własny stosunek do tych istot można byłoby określić co najwyżej jako poprawny. Płaciły mu, więc chociażby z tego powodu należał im się jakiś szacunek, jednak Nate nie ukrywał, że bywało, że te pokurcze zwyczajnie działają mu na nerwy. Bywały mało... elastyczne. A co do tej zapłaty, to przecież zawsze mogłyby sypnąć złotem trochę bardziej, prawda? To nie tak, że go nie miały.
- Skok na główkę się zgadza, ale powiedzmy, że po fakcie basen okazał się dość zatłoczony - przyznał po chwili namysłu, podczas której próbował opisać, w jaki sposób doszło do rozpadu ostatniego związku Poole'a wykorzystując zastosowaną przez Bec metaforę. Chyba mu wyszło, a przynajmniej miał nadzieję, że dziewczyna zrozumie, co miał na myśli. Wzruszył ramionami z uśmiechem. - Też mam taką nadzieję, ale to typ, któremu ciężko przychodzi uczenie się na błędach - dodał, nie wyjaśniając jednak, co ma dokładnie na myśli. A do czego pił? A do tego, że według niego Poole związał się z nową dziewczyną stanowczo zbyt szybko po zerwaniu z poprzednią. Nie dał sobie czasu na poukładanie niektórych rzeczy w głowie, tylko od razu skoczył na główkę, jak określiła to przed chwilą Bec.
- Adrenalina w kontrolowanych okolicznościach - zaśmiał się. - Dobre, podoba mi się. Nie no, nie spotykam na co dzień krwiożerczych bestii i latarni-świstoklików. Temu co robię raczej bliżej do tego, co spotkało nas już na cmentarzu. Sporo główkowania, jakieś zagadki, takie tam. Pracuję w tym już od kilku lat i dotychczas najgorszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła, było wylądowanie pośrodku niczego po użyciu trefnego świstoklika i męczenie się przez ponad tydzień z katarem siennym, który był efektem wyjątkowo złośliwej klątwy - wzruszył ramionami. - Ale fajnie jest pokręcić się trochę po różnych ciekawych miejscach, a nie tylko pracować cały dzień za jednym i tym samym biurkiem.
Właśnie to w swojej pracy cenił najbardziej. To, że nigdy nie wiedział dokładnie, jak będzie wyglądał jego dzień i o której się skończy. Ta nieprzewidywalność zaspokajała w pewnym stopniu jego ciągłą potrzebę zmian i nowych doznań.
- Hmmm... A wiesz, że o tym nie myślałem? - przyznał, kiedy padło pytanie o nazwę jego hipotetycznego baru. - Masz jakieś dobre propozycje?
![[Obrazek: Y45TGrJ.png]](https://i.imgur.com/Y45TGrJ.png)
I suppose at one time in my life I might have had any number of stories, but now there is no other. This is the only story I will ever be able to tell.