08-23-2020, 13:01
Karta postaci
Imię i nazwisko: Rennard Lestrange
Data urodzenia: 24 stycznia 1951 r.
Znak zodiaku: wodnik
Imiona i nazwiska rodziców:
Renfred Lestrange - dziedzic jednej z bocznych linii, który postanowił ze swojego statusu korzystać, zamiast nań narzekać. Poślubił kobietę stosowną, ale taką, którą rzeczywiście kochał i zajął się w życiu czymś, co sprawiało mu przyjemność — badaniem naukowym eliksirów. Po śmierci małżonki zaczął parać się pracami terenowymi, które wymuszają na nim ciągłe podróże. Typ wrażliwego naukowca.
Georgiana Lestrange (zd. Yaxley) - piękna, delikatna, bardzo rozsądna i kochająca kobieta. Ideał. Przynajmniej taką pozostała w głowie Renata. To ona rozpaliła w nim pasję i umiłowanie do sztuki. To przez nią nie może przestać. W końcu oddała za niego życie.
Krew: błękitna
Status majątkowy: wielka osobistość z Pokątnej
Miejsce zamieszkania: aktualnie wiedzie żywot tułaczy, większość czasu spędzając jednakże w Lizbonie oraz Paryżu. Ma nadzieję na rychły powrót do posiadłości ziemskiej w Stratford-upon-Avon, ewentualnie do londyńskiej siedziby ojca.
Wykształcenie: Hogwart, Slytherin
Miejsce pracy/wyuczony zawód: ukończył staż w londyńskim Ministerstwie Magii w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, co później pozwoliło mu wykorzystać zdobyte tam umiejętności w czasie „wygnania”. Chwilowo pozostaje ekspatriantem, ale ma nadzieję na odzyskaniu swoich obowiązków związanych z zarządzaniem rodzinnym majątkiem oraz dzierżawcami.
Cechy wyglądu
Wzrost: 186 cm
Waga: 76 kg
Kolor włosów: ciemny brąz
Kolor oczu: intensywny, czysty błękit
Budowa ciała i postura: choć natura obdarzyła go postawną, męską sylwetką, bez regularnych ćwiczeń oraz pedanterii, obsesji niemalże, z którą kultywuje wszelkiego rodzaju aktywność fizyczną, na pewno nie osiągnąłby takiej kondycji. Pod skórą rysują się stalowe mięśnie, a siła, którą jest w stanie zaaplikować na zawołanie, czasem zaskakuje nawet jego samego. Większość ludzi, ze względu na jego niepozorny charakter, nie podejrzewa go o szczególne predyspozycje czy możliwości w tym zakresie, niebagatelne gabaryty zrzucając na jego zamiłowanie do słodyczy. Twarz Rena, zwykle pozbawiona bodaj cienia uśmiechu, choć niezwykle męska, nieczęsto określana jest mianem przystojnej. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe, głęboko osadzone oczy, zwieńczone gęstymi, skłonnymi do marszczenia się brwiami i usta, które być może mogłyby zostać uznane za zmysłowe, gdyby przez większość czasu nie zaciskały się nerwowo na papierosie. Nieskłonny do tego, aby za pomocą fryzury poprawiać swój wygląd, zwykle decyduje się na cięcia praktyczne, krótkie, łatwe do utrzymania i niekoniecznie twarzowe.
Znaki szczególne: mała blizna na lewym policzku — pozostałość po tym, jak w ataku furii pociągnął na siebie masywną sztalugę. Dziwny ślad po poparzeniu po lewej stronie klatki piersiowej. Ma też całą sieć niewielkich zabliźnień na dłoniach, które jednak oprócz tego są aż nietypowo jak na mężczyznę zadbane.
Preferowany ubiór: Nie stara się zupełnie poprawiać swojego wyglądu za pomocą wymyślnego ubioru. Przez większość czasu, jeśli oczywiście sytuacja nie wymaga pojawienia się w klasycznej szacie czarodzieja, nosi białe koszule i doskonale skrojone garnitury. Rzadko kiedy pozwala sobie na swobodę, którą daje sweter czy, tym bardziej, bawełniana koszulka. Jeśli przystaje na ekstrawagancję, to wyłącznie, gdy chodzi o materiały i ceny kupowanych przez siebie ubrań – nigdy bowiem nie schodzi z najwyższej półki. Jest więc w swoim stylu niezwykle zachowawczy, konserwatywny wręcz.
Umagicznienie
Specyfikacja różdżki: 13,5 cala, włos z głowy wili, głóg, giętka, pokryta niedającymi się usunąć smugami farb
Bogin: naga, piękna kobieta czasem nagi, przystojny młodzieniec
Amortencja: świeżo wyprawiona skóra, konwalie, nuta piżma oraz ambry
Widok z Ain Eingarp: nakładające się na siebie twarz jego, ojca oraz wuja
Zwierzę totemiczne: norweski kot leśny
Archetyp: artysta
Poziom spaczenia: poziom 3
Reputacja: poziom -1
Przeszłość i przyszłość
Podsumowanie posiadanej wiedzy i umiejętności:
Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak postrzegany jest przez otoczenie. Milczek. Kujon. Odludek. Bryła lodu. Nie jest głupi, choć czasem chce przed niektórymi sprawiać takie wrażenie. Wręcz przeciwnie, zawsze uczył się doskonale, stanowiąc powód do dumy dla swoich krewniaków. Książki dawały mu poczucie bezpieczeństwa, oferowały możliwość ucieczki od świata, w którym zbyt często czuł się obcy. Literatura szybko ustąpiła jednak w tym aspekcie sztuce. Jeszcze jako mały chłopiec rozpoczął swą przygodę z rysunkiem, zachęcany z resztą przez matkę, która zauważywszy talent w „dziełach”, którymi sześciolatek pokrywał ściany swojej sypialni, postarała się dla niego o najlepszych nauczycieli. Hogwart przerwał jego formalną edukację w tym zakresie, wymagając niepodzielnej uwagi dla przedmiotów, których nauczano w progach tej szacownej uczelni. To jednak w tamtym okresie po raz pierwszy zaczął portretować ludzi i błyskawicznie odkrył, że pomimo wrodzonej nieśmiałości oraz problemów z nawiązywaniem kontaktów międzyludzkich, to właśnie ten rodzaj sztuki odpowiada mu najbardziej. Uwielbia obserwować ludzkie ciała, dociekać mechanizmów napinających mięśnie pod wrażliwą na uszkodzenia skórą, przyglądać się delikatnemu pulsowaniu, które powodowała płynąca w tętnicach krew…
Jeśli chodzi o standardowe curriculum szkolne, Ren szczególnie dobrze radził sobie zawsze z eliksirami, zachwycony precyzją, z jaką należało łączyć poszczególne składniki w określony sposób, aby otrzymać upragnione efekty, wiecznie goniąc przy tym za aprobatą ojca. Z przyczyn praktycznych żywiej interesował się również Obroną Przed Czarną Magią, wolał jednak zajęcia z bliźniaczych jej pojedynków, w których przydawała mu się wyniesiona z malarstwa zdolność obserwacji. Pozostałe przedmioty traktował z równą uwagą, liczyły się stopnie, a nie to, co zostawało mu na stałe w głowie. Po ukończeniu Hogwartu poświęcił się dalszemu zagłębianiu ludzkiej anatomii, w połączeniu z nauką klątw, które wiedza ta potrafiła uczynić znacznie skuteczniejszymi. Te zaś zainteresowani zapoczątkowały jego aktualne zauroczenie sztuką tortur.
Jego kilkuletnie wygnanie wzbogaciło ponadto jego znajomość łaciny, wywodzącej się z fascynacji nomenklaturą odnoszącą się do ludzkiego ciała, o całkiem przyzwoity poziom francuskiego oraz portugalskiego. Przymusowa banicja przemieniła go poza tym z chuderlawego młodzieniaszka w muskularnego mężczyznę, który sprawia jednakże wrażenie sporo starszego, niż jest w rzeczywistości.
Koncepcja gracza:
Jeśli coś liczy się dla niego bardziej niż sztuka, to jest to jego rodzina. Zobowiązania, które łączą się z noszonym przez niego nazwiskiem. A nosi je nadal dumnie, z podniesioną głową. Wziąłby pokornie na swoje barki wszystkie obciążenia związane z byciem członkiem jednego z najbardziej szanowanych angielskich rodów czystej krwi (dziedzicem choćby jego pobocznej linii), gdyby tylko dano mu szansę. Niepomny tego, że ta sama rodzina nader często traktowała go jak niepotrzebny balast. Matka zginęła w pożarze letniego dworku na terenie ich posiadłości, w heroicznej próbie uratowania życia synowi, którego w tamtym momencie nawet nie było w budynku. To zaś na zawsze odmieniło ojca, który szczerze kochał swoją małżonkę i po jej śmierci nie mógł już patrzeć na syna, którego obarczył winą za wszystko. Renfred zostawił pierworodnemu (wtedy siedemnastolatkowi) pod opieką młodszą siostrę, samemu oddając się bez reszty pracy, wymagającej częstych pobytów za granicą. Rennard, biorąc na siebie odpowiedzialność za wszystko, co się stało oraz dalsze losy rodziny, pokornie oddał się rzetelnemu spełnianiu swojej funkcji. Po śmierci syna Daphne i Raymonda przejął nawet w pewnym zakresie jego obowiązki, stając się dla nich wsparciem, szczególnie zaś zbliżając się do Adory, która stała się dla niego bliższa niż własna siostra. Ta bowiem, choć starał się ją wychowywać starannie i w duchu posłuszeństwa wobec wymagań, jakie stwarzało bycie Lestrangem, zdecydowała się na mezalians, niestosowny związek z gryfonem i to brudnej krwi. Nie potrafił tego zrozumieć, nie mógł stanąć po jej stronie przed ojcem, przed wujami, przed resztą oburzonej rodziny.
On bowiem odkąd pamięta, był osobą karną, posłuszną i uległą. Zawsze wykonywał polecenia swojego ojca oraz wujów bez najmniejszego sprzeciwu, ich słowa uznając niemalże za prawdę objawioną. Skłonność do wstydliwości, pewna lękliwość i niezręczność, które przejawia w sytuacjach towarzyskich, nie ułatwiały mu co prawda zadania, ale na szczęście nie należał nigdy do osób dających sobie taryfę ulgową, jeśli leżało to w sprzeczności z interesami jego rodu.
Choć nie ma predyspozycji, aby stać się duszą towarzystwa, nauczył się poskramiać obezwładniającą go niekiedy nieśmiałość i zamiast za wrażliwego, zniewieściałego artystę, w angielskim towarzystwie uchodzi za jednego z tych milczących kolosów, którym przeważnie brak piątej klepki. Ogromna presja, pod którą żył niemalże od dnia swoich narodzin oraz jego wrodzona (a może wpojona) potrzeba, aby spełniać żywione wobec niego oczekiwania, nie mogły jednak pozostać bez wpływu na młody umysł, nie wypaczyć wrażliwej w rzeczywistości duszy artysty. Nienawiść do samego siebie, do swoich skłonności, pogarda dla własnej bezradności wobec niektórych problemów… Pokorny i posłuszny wobec ojca, wobec reszty rodziny, opiekuńczy względem ukochanej, młodszej siostry, a potem także kuzynki, stawał się mistrzem i panem wraz z momentem, w którym jego stopa dotykała posadzki prywatnych pomieszczeń, które służyły mu za pracownię. Ukryty przed oczami tych, których pragnienia i wymagania musiał (i chciał) spełniać, dawał upust emocjom, które na co dzień ukrywał pod maską spokojnej obojętności. Pozwalał przejąć kontrolę tej wersji siebie, którą zwykle trzymał zamkniętą na siedem spustów, znajdując kreatywny sposób upuszczania zgromadzonych w nadmiarze negatywnych emocji i zaspokojenia wstrętnych mu, zdradliwych żądz.
![[Obrazek: c2721315c807f12a6224293671fe22b8b18d8fef.gif]](https://64.media.tumblr.com/23101499891cab698ec6785b83f638cc/dac202b9c3d226d3-1e/s500x750/c2721315c807f12a6224293671fe22b8b18d8fef.gif)
Pewnie nadal funkcjonowałby w ten sposób, gdyby jego ojciec nie wszedł pewnego dnia bez uprzedzenia do jego komnat, zastając go w dwuznacznej sytuacji z młodym mężczyzną, jednym z tysięcy interesantów, którzy przewijali się przez jego ręce w Ministerstwie Magii. Renfred, wciąż rozgoryczony po śmierci żony i rozczarowany obojgiem potomków, w wybuchu nienaturalnego dlań gniewu, nakazał pierworodnemu opuszczenie Anglii. I choć bardzo prawdopodobne, że rozważał wyrzeczenie się obojga pociech, prawdopodobnie wymagałoby to z jego strony zbyt wiele wysiłku, on zaś preferował starą dobrą ucieczkę w pracę i udawanie, że problemów nie ma.
Rennardowi natomiast runęło całe dotychczasowe życie. Wszystko, co wiedział o sobie i o świecie, każdy plan, jaki miał na przyszłość, przekreślone zostało bez wahania nietypowo bezlitosną ręką ojca. To Daphne, być może przez wzgląd na to, co zrobił po śmierci jej syna albo na dawną przyjaźń z jego matką, wybłagała dla niego środki, które miały choć w części finansować jego wygnanie. Nie został więc wydziedziczony, to zakładałoby publiczne podanie powodu, z którego tak się stało. Gorzej, został przez własną rodzinę uznany za nieopłacalne ryzyko i wysłany na kontynent, poza wszelkie podejrzenia.
Na domiar złego, nowa sytuacja osłabiła jego świeżo zdobytą pozycję w szeregach popleczników Voldemorta. Choć przynależność do nich nie stała w sprzeczności z interesami Lestrange’ów (a nawet zgodna była z ich rodowymi aspiracjami), wiadomość o nowym zajęciu Rena sama w sobie nie wystarczyła, aby uratować mu „życie”. Przez kolejne lata błąkał się więc po Europie pod fałszywymi nazwiskami, wykorzystując wcześniejsze doświadczenia, aby siać niepewność oraz potęgować wątpliwości, które istniały w krajach Europy Kontynentalnej, na myśl o potencjalnej interwencji w Anglii, w odpowiedzi na działania Czarnego Pana. Pozostając stale na służbie, wierny wyznawanym ideałom, posłusznie wypełniał zadania, które przekazywał mu jego kontakt, jedna z niewielu osób, które znały w tym okresie jego prawdziwą tożsamość. Pasowało mu to, że nie musiał być sobą, bo siebie nienawidził w tamtym okresie jak nikogo innego.
Większość informacji na temat tego, co zostawił za sobą, czerpał w tym czasie od Daphne, a także, nieoczekiwanie, z listów, które pomimo braku jakiejkolwiek odpowiedzi, nadal pisała do niego Adora. To one podsyciły tlącą się przez lata żądzę powrotu oraz chęć odzyskania należnego mu miejsca w rodowej hierarchii i przeważyły ostatecznie szalę. Decyzja ta była w istocie pierwszym aktem wykonanym otwarcie wbrew życzeniom rodziny. Niewykluczone jednak, że lata życia poza ich wpływem, wzmocniły wolną wolę Rena i pozwoliły na pewną niezależność myślenia. Być może czas, który spędził budując własną reputację bez oparcia w budzącym szacunek nazwisku oraz powoli tworząc własny majątek nie wywodzący się z przypadającego mu dziedzictwa, nawet zaostrzył jego apetyt na powszechne uznanie oraz wysoki społeczny status.