10-16-2020, 19:00
- Smacznego - zdążył jeszcze powiedzieć, zanim sam wgryzł się w swoją bułkę. Tym jednym słowem podsumował uwagę dziewczyny o tym, jaka jest głodna. Cóż, podzielał ten stan. Pewnie gdyby nie strach ściskający mu żołądek od jakiegoś czasu, to już dawno z jego strony dobiegałoby głośne burczenie. Przez dłuższą chwilę nie odzywał się, całkowicie pochłonięty przeżuwaniem burgera. Nie wypadało mówić z pełnymi ustami, prawda? Wzruszył tylko ramionami w odpowiedzi na komentarz Becci, a odezwał się dopiero wtedy, kiedy w końcu przełknął to, co miał w ustach.
- Daj spokój, nie ma się co przejmować - rzucił, sięgając po frytkę, którą następnie władował sobie do ust. - Dzisiaj my mamy kolację na koszt firmy, a jutro ktoś zapomni zabrać resztę czy coś - dodał jeszcze, przyciszonym głosem, bo chociaż siedzieli w dość sporym oddaleniu od pozostałych klientów, to jednak wolał maksymalnie zminimalizować szanse na to, że ktoś ich jednak usłyszy.
Becca wciąż wyglądała na przybitą, jakby dręczyły ją wyrzuty sumienia. A przecież to było tylko małe oszustwo, kilka funtów, których straty taki gigant jak McDonald's nawet nie zauważy.
- Głowa do góry - powiedział słyszalnie pogodniejszym tonem. W końcu o mało co nie zostali właśnie rozszarpani przez wilkołakopodobną bestię i wyrażenie o mało co było tutaj kluczowe. - Należy nam się coś od życia za to, że udało nam się wyjść z tego wszystkiego cało. A w nagrodę za wpadnięcie na to, że mechanizm bramy to wariacja na temat Eksplodującego Durnia, możesz wybrać sobie smak shake'a - mrugnął do niej, przysuwając dziewczynie dwa, identycznie wyglądające, plastikowe kubeczki, których zawartość różniła się jedynie kolorem.
W buzi Nathana ponownie znalazł się kęs burgera i to właśnie on pochłonął uwagę chłopaka na najbliższe kilkadziesiąt sekund.
- Wiem, że na Nokturnie generalnie jest dość niebezpiecznie, ale pierwsze słyszę, żeby biegały tam wilkołaki - pokręcił głową. Jako że przełknął już gryza burgera, to przyszła pora na kilka frytek. Co z tego, że były wyraźnie przesolone, rozmiękłe i powoli zaczynały stygnąć, kiedy jeszcze chwilę temu bali się o swoje życie? - Bo to chyba był jednak wilkołak, prawda? - spytał trochę niepewnie, uważnie przyglądając się dziewczynie, jakby zastanawiał się, czy zaraz go nie wyśmieje. - Nigdy nie widziałem żadnego na oczy, ale ta... bestia wyglądała dokładnie tak jak wilkołaki na ilustracjach w książkach. Tylko że ten facet z cmentarza miał rację, dzisiaj nie ma pełni. Słyszałaś kiedykolwiek o tym, żeby wilkołak przemieniał się w inne noce? Bo chyba nie robią tego na zawołanie, co nie? Ponoć ta przemiana jest strasznie bolesna... - mówił dużo i szybko. Z jednej strony był ciekaw opinii swojej nowej koleżanki, interesowało go, jak ona zapamiętała to całe wydarzenie. Może umknęły mu jakieś szczegóły? Po części jednak taki słowotok był próbą ułożenia sobie wydarzeń dzisiejszego wieczoru w spójną całość. Przegadania tego wszystkiego i wyciągnięcia jakiś sensownych wniosków.
- Cokolwiek to było, ewidentnie chciało kogoś rozszarpać - pokiwał jej głową. - I to nie wyglądało na zaplanowany atak. Ten wróżbita oberwał, bo stał najbliżej, a goblin był po prostu wolniejszy od nas - jakby na sekundę spoważniał. - Wiesz co? Wydaje mi się, że mieliśmy dzisiaj cholernie dużo szczęścia.
Uśmiechnął się szeroko do Becci, kiedy ta zrobiła to samo. Jej komentarz był miły, jednak Nate nie umiał odwzajemnić się podobnym gestem. Nie chodziło tu nawet o to, że nie czuł tego samego, bo też cieszył się, że nie musiał stawić temu wszystkiemu czoła sam. Po prostu był lekko upośledzony jeśli chodzi o wyrażanie emocji.
- To co? Za nową znajomość? - sięgnął po kubek z napojem, którego nie wybrała Becca i uniósł go lekko w oczekiwaniu na toast.
- Daj spokój, nie ma się co przejmować - rzucił, sięgając po frytkę, którą następnie władował sobie do ust. - Dzisiaj my mamy kolację na koszt firmy, a jutro ktoś zapomni zabrać resztę czy coś - dodał jeszcze, przyciszonym głosem, bo chociaż siedzieli w dość sporym oddaleniu od pozostałych klientów, to jednak wolał maksymalnie zminimalizować szanse na to, że ktoś ich jednak usłyszy.
Becca wciąż wyglądała na przybitą, jakby dręczyły ją wyrzuty sumienia. A przecież to było tylko małe oszustwo, kilka funtów, których straty taki gigant jak McDonald's nawet nie zauważy.
- Głowa do góry - powiedział słyszalnie pogodniejszym tonem. W końcu o mało co nie zostali właśnie rozszarpani przez wilkołakopodobną bestię i wyrażenie o mało co było tutaj kluczowe. - Należy nam się coś od życia za to, że udało nam się wyjść z tego wszystkiego cało. A w nagrodę za wpadnięcie na to, że mechanizm bramy to wariacja na temat Eksplodującego Durnia, możesz wybrać sobie smak shake'a - mrugnął do niej, przysuwając dziewczynie dwa, identycznie wyglądające, plastikowe kubeczki, których zawartość różniła się jedynie kolorem.
W buzi Nathana ponownie znalazł się kęs burgera i to właśnie on pochłonął uwagę chłopaka na najbliższe kilkadziesiąt sekund.
- Wiem, że na Nokturnie generalnie jest dość niebezpiecznie, ale pierwsze słyszę, żeby biegały tam wilkołaki - pokręcił głową. Jako że przełknął już gryza burgera, to przyszła pora na kilka frytek. Co z tego, że były wyraźnie przesolone, rozmiękłe i powoli zaczynały stygnąć, kiedy jeszcze chwilę temu bali się o swoje życie? - Bo to chyba był jednak wilkołak, prawda? - spytał trochę niepewnie, uważnie przyglądając się dziewczynie, jakby zastanawiał się, czy zaraz go nie wyśmieje. - Nigdy nie widziałem żadnego na oczy, ale ta... bestia wyglądała dokładnie tak jak wilkołaki na ilustracjach w książkach. Tylko że ten facet z cmentarza miał rację, dzisiaj nie ma pełni. Słyszałaś kiedykolwiek o tym, żeby wilkołak przemieniał się w inne noce? Bo chyba nie robią tego na zawołanie, co nie? Ponoć ta przemiana jest strasznie bolesna... - mówił dużo i szybko. Z jednej strony był ciekaw opinii swojej nowej koleżanki, interesowało go, jak ona zapamiętała to całe wydarzenie. Może umknęły mu jakieś szczegóły? Po części jednak taki słowotok był próbą ułożenia sobie wydarzeń dzisiejszego wieczoru w spójną całość. Przegadania tego wszystkiego i wyciągnięcia jakiś sensownych wniosków.
- Cokolwiek to było, ewidentnie chciało kogoś rozszarpać - pokiwał jej głową. - I to nie wyglądało na zaplanowany atak. Ten wróżbita oberwał, bo stał najbliżej, a goblin był po prostu wolniejszy od nas - jakby na sekundę spoważniał. - Wiesz co? Wydaje mi się, że mieliśmy dzisiaj cholernie dużo szczęścia.
Uśmiechnął się szeroko do Becci, kiedy ta zrobiła to samo. Jej komentarz był miły, jednak Nate nie umiał odwzajemnić się podobnym gestem. Nie chodziło tu nawet o to, że nie czuł tego samego, bo też cieszył się, że nie musiał stawić temu wszystkiemu czoła sam. Po prostu był lekko upośledzony jeśli chodzi o wyrażanie emocji.
- To co? Za nową znajomość? - sięgnął po kubek z napojem, którego nie wybrała Becca i uniósł go lekko w oczekiwaniu na toast.
![[Obrazek: Y45TGrJ.png]](https://i.imgur.com/Y45TGrJ.png)
I suppose at one time in my life I might have had any number of stories, but now there is no other. This is the only story I will ever be able to tell.