07-15-2021, 20:14
kwiecień, 1974 roku
Lubiła ten konkretny miesiąc z tego względu, że po ogólnym chłodzie, śniegu i błocie po nim pozostałym, zaczynało robić się cieplej i zdecydowanie bardziej zielono – a to oznaczało znacznie więcej spędzania czasu na zewnątrz! I całe szczęście, bo dość już miała zamknięcia w ponurych murach zamku, ogólnego depresyjnego nastroju i wyglądania tylko, kiedy w końcu będzie można wyściubić nos. No i, oczywiście, treningi Quidditcha od razu będą przyjemniejsze, kiedy w twarz nie będzie siąpić śnieg czy deszcz!
W tymże pozytywnym nastroju, Dorcas czekała właśnie w pokoju wspólnym na Udo. Trzymając w dłoni miotłę i mając głęboko gdzieś nieco zdziwione spojrzenia innych Ślizgonów, czekała, aż ten konkretny zejdzie. Bo co z tego, że dzisiaj nie mieli zarezerwowanego boiska do Quidditcha – latać mogli gdziekolwiek! Jeśli jakaś drużyna będzie trenować (bo oczywiście nie sprawdziła tego w kalendarzu, mimo że, jak kapitan, mogła), to się wyniosą gdzieś indziej. Na błonia czy do Zakazanego Lasu. Od razu zabawa będzie bardziej ekscytująca!
Dostrzegłszy zbliżającego się ciemnoskórego chłopaka, uśmiechnęła się do niego i pomachała mu na powitanie.
— Gotowy? – rzuciła do niego na powitanie, wręcz paląc się do tego, żeby w końcu, nareszcie, wyjść!