12-28-2021, 12:58
Posiadłość Avy, gdy nie ma w niej ani mojej siostry, ani Cala, przynosi mi zawsze trochę spokoju.
To zupełnie inna cisza i inne poczucie bycia samemu niż to, które mam w swoim domu. Tam przecież wszystko pachnie jeszcze jak Kate, wszystko mi o niej przypomina — ale nieważne, jak długo bym czekał, ona się nie pojawi. Tutaj jest inaczej, bo jestem tu naprawdę dla Avy. To miłe.
Nie zamierzam się nad sobą rozczulać. Kobiety zawsze oznaczają kłopoty i wiedziałem o tym od początku. Być może to po prostu ja jestem głupi, bo pozwalam, by miłość znaczyła dla mnie aż tyle, by zawsze, bez wyjątków, popychała mnie do takich samych poświęceń. Jeśli Kate tego nie rozumie, to jest jej wina. Ale moją winą byłoby to, że w ogóle pozwoliłem sobie na tyle ciepłych uczuć wobec niej. Gdy żyjesz tyle lat, ile żyję ja, uczysz się w końcu — ufać należy tylko rodzinie. Tylko tym, którzy skoczyliby za ciebie w ogień; ja zrobiłbym to dla mojego rodzeństwa.
Myślę o tym, gdy metodycznie kroję warzywa. To tylko jedna z pętli, w które nieustannie wpadam we własnej głowie. Żeby się z niej wyrwać, skupiam się na ruchu swojej dłoni. Ava poprosiła mnie, żebym przygotował obiad dla niej i Cala, a że Callum, jak to dziecko, nieszczególnie lubi warzywa, robię danie złożone tylko z nich, ale doprawione wystarczająco, by mu smakowało. Może się przekona.
Romeowie to wszystko, co mam. Ona i Floriano, może jeszcze Cal — nasz zamknięty, niewielki krąg. Nie lubię, gdy cokolwiek wchodzi między nas i teraz, gdy przygotowuję obiad, tylko częściowo godzę się z myślą, że Ava i jej syn są teraz gdzieś indziej, podczas spotkania z Enzo, któremu przecież nie ufam.
Moja siostra, chociaż jest inteligentna jak na kobietę, ma taki problem — fatalnie dobiera ludzi, którymi się otacza. Ojciec jej dziecka to stracona sprawa, tykająca bomba, która po prostu jeszcze nie wybuchła; chociaż wątpię, żeby okazała się niewypałem. Mężczyźni, których widuje, są tak samo żałośni. I nawet ta dziewczyna, którą przytargała ostatnio, Claudia, którą dobrowolnie postanowiła wziąć pod swoje potężne skrzydła, ona też mnie martwi.
Gdy Craig umarł, to ja byłem tym, który pomagał jej sprzątać. Teraz, gdy ciągle kręcą się wokół niej ludzie, którym zwyczajnie nie można zaufać, to nadal ja będę tym, który musi czekać w gotowości.
Być może Ava tego nie widzi, bo sama jest kobietą, ale na ludzi należy uważać na dwa oddzielne sposoby. Mężczyźni są niebezpieczni, bo są silni, bo posuną się daleko, bo żądają władzy i nie potrafią panować nad własnymi potrzebami. Ale kobiety? One są ciche, one nigdy nie uruchamiają alarmów, które już dawno wyłyby z całych sił przy mężczyznach. Są podstępne i wiedzą, jak z pozornej nieśmiałości zrobić broń. Dlatego trzeba na nie uważać.
Odkładam nóż na deskę, gdy słyszę pukanie do drzwi. Spodziewając się Avy i Cala (nieco tylko zaskoczony, że po prostu nie weszli), idę w tamtą stronę. Na progu jednak nie zastaję swojej siostry.
— Tak? — pytam od razu, może trochę niegrzecznie, bez przywitania albo zaskoczenia.
W gardle czuję gorycz. To tak, jakby Bóg zesłał mi pod drzwi Claudię Mancini, ulubioną kuzynkę zdaniem Avy, akurat wtedy, gdy o niej myślałem.
To zupełnie inna cisza i inne poczucie bycia samemu niż to, które mam w swoim domu. Tam przecież wszystko pachnie jeszcze jak Kate, wszystko mi o niej przypomina — ale nieważne, jak długo bym czekał, ona się nie pojawi. Tutaj jest inaczej, bo jestem tu naprawdę dla Avy. To miłe.
Nie zamierzam się nad sobą rozczulać. Kobiety zawsze oznaczają kłopoty i wiedziałem o tym od początku. Być może to po prostu ja jestem głupi, bo pozwalam, by miłość znaczyła dla mnie aż tyle, by zawsze, bez wyjątków, popychała mnie do takich samych poświęceń. Jeśli Kate tego nie rozumie, to jest jej wina. Ale moją winą byłoby to, że w ogóle pozwoliłem sobie na tyle ciepłych uczuć wobec niej. Gdy żyjesz tyle lat, ile żyję ja, uczysz się w końcu — ufać należy tylko rodzinie. Tylko tym, którzy skoczyliby za ciebie w ogień; ja zrobiłbym to dla mojego rodzeństwa.
Myślę o tym, gdy metodycznie kroję warzywa. To tylko jedna z pętli, w które nieustannie wpadam we własnej głowie. Żeby się z niej wyrwać, skupiam się na ruchu swojej dłoni. Ava poprosiła mnie, żebym przygotował obiad dla niej i Cala, a że Callum, jak to dziecko, nieszczególnie lubi warzywa, robię danie złożone tylko z nich, ale doprawione wystarczająco, by mu smakowało. Może się przekona.
Romeowie to wszystko, co mam. Ona i Floriano, może jeszcze Cal — nasz zamknięty, niewielki krąg. Nie lubię, gdy cokolwiek wchodzi między nas i teraz, gdy przygotowuję obiad, tylko częściowo godzę się z myślą, że Ava i jej syn są teraz gdzieś indziej, podczas spotkania z Enzo, któremu przecież nie ufam.
Moja siostra, chociaż jest inteligentna jak na kobietę, ma taki problem — fatalnie dobiera ludzi, którymi się otacza. Ojciec jej dziecka to stracona sprawa, tykająca bomba, która po prostu jeszcze nie wybuchła; chociaż wątpię, żeby okazała się niewypałem. Mężczyźni, których widuje, są tak samo żałośni. I nawet ta dziewczyna, którą przytargała ostatnio, Claudia, którą dobrowolnie postanowiła wziąć pod swoje potężne skrzydła, ona też mnie martwi.
Gdy Craig umarł, to ja byłem tym, który pomagał jej sprzątać. Teraz, gdy ciągle kręcą się wokół niej ludzie, którym zwyczajnie nie można zaufać, to nadal ja będę tym, który musi czekać w gotowości.
Być może Ava tego nie widzi, bo sama jest kobietą, ale na ludzi należy uważać na dwa oddzielne sposoby. Mężczyźni są niebezpieczni, bo są silni, bo posuną się daleko, bo żądają władzy i nie potrafią panować nad własnymi potrzebami. Ale kobiety? One są ciche, one nigdy nie uruchamiają alarmów, które już dawno wyłyby z całych sił przy mężczyznach. Są podstępne i wiedzą, jak z pozornej nieśmiałości zrobić broń. Dlatego trzeba na nie uważać.
Odkładam nóż na deskę, gdy słyszę pukanie do drzwi. Spodziewając się Avy i Cala (nieco tylko zaskoczony, że po prostu nie weszli), idę w tamtą stronę. Na progu jednak nie zastaję swojej siostry.
— Tak? — pytam od razu, może trochę niegrzecznie, bez przywitania albo zaskoczenia.
W gardle czuję gorycz. To tak, jakby Bóg zesłał mi pod drzwi Claudię Mancini, ulubioną kuzynkę zdaniem Avy, akurat wtedy, gdy o niej myślałem.
Życie to stek bzdur, z tym że ja poproszę krwisty
Nie odbierasz telefonu, więc wysyłam listy
Już przestało padać i na miasto pełzną glizdy
Pewnie wszystkie też na randkę z Tobą, co za pizdy
Moje kiedyś zdrowe płuca produkują gwizdy
Klekotanie, szumy, świsty, piłem gin przed wizytą internisty
Ciągle mówię mu o płucach, ale on mnie nie chce słuchać
Mówi: „sukinsynu, idź z tym”
Zdrowy mózg stale produkuje złe sny
Nie odbierasz telefonu, więc wysyłam listy
Już przestało padać i na miasto pełzną glizdy
Pewnie wszystkie też na randkę z Tobą, co za pizdy
Moje kiedyś zdrowe płuca produkują gwizdy
Klekotanie, szumy, świsty, piłem gin przed wizytą internisty
Ciągle mówię mu o płucach, ale on mnie nie chce słuchać
Mówi: „sukinsynu, idź z tym”
Zdrowy mózg stale produkuje złe sny