04-25-2022, 14:09
5 kwietnia 1981
Terrybaun, nad jeziorem Lough Conn, Irlandia
Terrybaun, nad jeziorem Lough Conn, Irlandia
Nowy rok był dobrym symbolem na nowy start. Na postanowienia na rozpoczynający się czas kolejnych zmagań. Ludzie częściej sami sobie nadawali wartość temu dniu, bo przecież, gdyby spojrzeć na to z innej strony, był to dzień jak każdy inny.
Vijaya nie należała do osób, które z okazji nowego roku stawiały sobie postanowienia. Stawiała je sobie znacznie częściej, jednakowoż mogła wykorzystać dzisiejszą okazję, by rozpocząć nowy rozdział w kwestii swoich umiejętności.
Rozdział ten miał nie być aż tak wielki – wszak większą uwagę przywiązywała do magii bezróżdżkowej, którą ostatnio udało jej się nawet poprawić, jednakowoż magia niewerbalna niosła za sobą sporą potęgę i Vijaya wykazałaby się ignorancją, spychając kompletnie na bok tę dziedzinę.
Ach, tak. Bo dzisiejszego dnia wypadło Ugadi. Nowy rok na podstawie hinduskiego kalendarza księżycowego.
To dość zabawne, bo przebywając w Wielkiej Brytanii, w przeciągu jednego roku mogła przeżyć trzy celebracje nowego roku. Zabawne, jak bardzo czas był względny i jak bardzo polegał głównie na umówionym systemie, wartościach i symbolach. Życie ludzkie byłoby zdecydowanie bardziej ubogie, gdyby sami go sobie nie wartościowali.
Nie wspominając już o tym, że zwariowaliby, gdyby im powiedziano, że życie samo w sobie nie ma sensu. Nie ma celu. Nie ma nagrody. Nie żyje się po coś. Są nurty, które zastanawiają się, czy życie w ogóle istnieje, czy też jest to wytwór iluzji. Koncepcja zdecydowanie za bardzo przerażająca dla młodych dusz.
Lecz wśród tych wszystkich filozoficznych rozważań, które pochłonęły jej umysł podczas docierania na miejsce spotkania (nie zaprosiłaby w końcu praktycznie nieznajomej osoby do własnego domu), praktycznie uciekł jej gdzieś moment świadomości, że za moment spotka się ze swoim nowym nauczycielem.
Patrick O’Connor, bo tak miał na imię Irlandczyk, którego wybrała spośród innych potencjalnych kandydatów do podszkolenia jej we wspomnianej wcześniej dziedzinie, miał świetne referencje. Jasnowłosy mężczyzna po czterdziestce o niebieskich oczach – tak go zapamiętała, gdy widziała go po raz ostatni podczas krótkiej rozmowy zapoznawczej. Chciała być pewna, że ich współpraca będzie przyjemna, skoro mają spędzić ze sobą trochę czasu i wydawała na niego niemałe pieniądze, a wszystko wskazywało na to, iż taka będzie. Był spokojny, choć nie nieśmiały, ułożony, uśmiechnięty. Możliwe, że wyrozumiały. Śmiało mógłby piastować stanowisko nauczyciela zaklęć w Hogwarcie, ale z jakiegoś powodu wybrał inną ścieżkę kariery i dorabiał, szkoląc czarodziejów, którzy sami się do niego zgłosili.
Jej pierwszą prośbą było, aby ich spotkania były utrzymane w tajemnicy. Nie miała zamiaru za moment przeczytać w Czarownicy, iż Vijaya Pujari spotyka się z jakimś nieznajomym mężczyzną i na pewno ma z nim romans. Miała na głowie zbyt poważne rzeczy, żeby użerać się teraz z pismakami, którzy pewnie prędzej czy później i tak dobiorą jej się do skóry. Wolała jednak nie dawać im niepotrzebnych powodów do tworzenia plotek.
Miejsce spotkania otoczone zostało ochronnymi zaklęciami – zgodnie z jej prośbą. Był to malowniczy, kamienny domek wypoczynkowy nad pięknym jeziorem Lough Conn. W środku lata zapewne byłoby tu o wiele piękniej, lecz nawet ponura szarość okolicy nie ujmowała uroku.
Kiedy tylko weszła do środka, Patrick na nią już czekał. A ona powitała go tylko lekkim uśmiechem, gdy zdejmowała płaszcz.
— Mam nadzieję, że nie kazałam ci czekać na siebie zbyt długo – powitała, pozostawiając odzienie na najbliższym wieszaku.
Często wzbraniała się przed takim spoufalaniem się jak przechodzenie na ty – w tym przypadku jednak postanowiła zrobić wyjątek, skoro czekały ich najbliższe godziny spędzone na i tak bliskim kontakcie i zaufaniu.
Wymagania:
12 7 postów fabularnych
1 sesja z MG
3 fabularne miesiące
@Karate Mistrz
स्त्रीरत्न के समान और कोई रत्न नहीं है।
Where women are honoured there the gods delight,
where they are not honoured there all acts become fruitless
where they are not honoured there all acts become fruitless
Manusmriti, Chapter 4