09-26-2019, 15:08
20 styczeń 1980 | sobota | @James Potter | @Erin Potter
Elaine miała twarz rozpromienioną uśmiechem. Uwielbiała to rodzeństwo, byli naprawdę fantastycznie rozkoszni. Kochała się czuć u innych jak u siebie w domu. Jej bracia zdecydowanie byli zbyt starsi, aby się z nią tak bawić. Każdy z nich zajmował się czymś innym. Jeden miał już wielką rodzinę na karku, drugi miał pracę, a trzeci nie bardzo zwracał na nią uwagę. Sama Elaine potrzebowała tego małego promyczka rówieśników. Ostatnio zbyt dużo czasu przebywa wśród starszych ludzi. Zwłaszcza z Anthonym, który był swoją drogą zagorzałym alkoholikiem i idiotą. Czuła ulgę, że mogła spędzić ten czas z nimi, a nie sama w domu.
Krzyknęła za Jamesem, że ma nie podjadać i zgarnęła jeszcze parę przekąsek ze stołu. Mieli jeść i się dobrze bawić, a Elaine jest świetna w zapychaniu brzuchów nawet stosunkowo małymi posiłkami. W końcu jej ręce działają cuda, gdy znajdują się w kuchni. Ta kobieta kocha eksperymentować, kupować nowe przyprawy, które nadadzą smaku jej potrawom. Pochłania książki o kuchniach z całego świata. Sama marzy o podróżach w celu poznawania jedzenia i restauracji, aby czerpać z życia garściami.
Trochę zmartwiła się na widok ilości alkoholu w tym miejscu. W końcu bardzo mało pije, prawie w ogóle. Czasami kupuje wino, które jedynie wykorzystuje do gotowania jakichś dań, aby nadać im soczystości. Usiadła wygodnie, po turecku na kanapie i również capnęła jakąś przekąskę.
— U mnie niewiele. Nadal gotuję, dużo czasu spędzam w restauracji i domu. Zima nie sprzyja spacerom, bo szybko robi się ciemno – wyszczerzyła się. Jakoś nie czuła potrzeby mówienia im o intruzie w swoim domu, z którym wczoraj spędziła wieczór na spacerze. Nadal czuje zawstydzenie w sobie na samą myśl o tym chłopaku. — A co u was? Jak tam plany? – przyjrzała się im z szerokim uśmiechem nadal wcinając co jakiś czas jedzonko.
P.S. Sorry za zwłokę życie mnie kopie po dupie.
Elaine miała twarz rozpromienioną uśmiechem. Uwielbiała to rodzeństwo, byli naprawdę fantastycznie rozkoszni. Kochała się czuć u innych jak u siebie w domu. Jej bracia zdecydowanie byli zbyt starsi, aby się z nią tak bawić. Każdy z nich zajmował się czymś innym. Jeden miał już wielką rodzinę na karku, drugi miał pracę, a trzeci nie bardzo zwracał na nią uwagę. Sama Elaine potrzebowała tego małego promyczka rówieśników. Ostatnio zbyt dużo czasu przebywa wśród starszych ludzi. Zwłaszcza z Anthonym, który był swoją drogą zagorzałym alkoholikiem i idiotą. Czuła ulgę, że mogła spędzić ten czas z nimi, a nie sama w domu.
Krzyknęła za Jamesem, że ma nie podjadać i zgarnęła jeszcze parę przekąsek ze stołu. Mieli jeść i się dobrze bawić, a Elaine jest świetna w zapychaniu brzuchów nawet stosunkowo małymi posiłkami. W końcu jej ręce działają cuda, gdy znajdują się w kuchni. Ta kobieta kocha eksperymentować, kupować nowe przyprawy, które nadadzą smaku jej potrawom. Pochłania książki o kuchniach z całego świata. Sama marzy o podróżach w celu poznawania jedzenia i restauracji, aby czerpać z życia garściami.
Trochę zmartwiła się na widok ilości alkoholu w tym miejscu. W końcu bardzo mało pije, prawie w ogóle. Czasami kupuje wino, które jedynie wykorzystuje do gotowania jakichś dań, aby nadać im soczystości. Usiadła wygodnie, po turecku na kanapie i również capnęła jakąś przekąskę.
— U mnie niewiele. Nadal gotuję, dużo czasu spędzam w restauracji i domu. Zima nie sprzyja spacerom, bo szybko robi się ciemno – wyszczerzyła się. Jakoś nie czuła potrzeby mówienia im o intruzie w swoim domu, z którym wczoraj spędziła wieczór na spacerze. Nadal czuje zawstydzenie w sobie na samą myśl o tym chłopaku. — A co u was? Jak tam plany? – przyjrzała się im z szerokim uśmiechem nadal wcinając co jakiś czas jedzonko.
(kontynuacja wątku z fabuły
kominek Potterów)
kominek Potterów)
P.S. Sorry za zwłokę życie mnie kopie po dupie.