10-22-2019, 23:01
Emmelina & Yvette & Adara & Jaga & James & Hestia & Erin & Lily & William & Sirius & Theodore & Marjorie & Peter & Nerissa & Gideon & Fabian & Mary
15.02.1980 r. Sad w posiadłości rodziny Greyback, Wielka Brytania, Kent, Allhallows po godzinie 20.
Dinozaurowa wojna z dodatkiem galaretki ustała. Przynajmniej na ten moment wydawało się, że nie grozi im nic strasznego. Państwo Vance po naprawdę długim czasie na parkiecie zadecydowali, że czas coś zjeść, a kiedy już się najedli poszli zabawić nieco dzieciaki, więc Emmelina miała już ręcę wolne od swojego ukochanego chrześniaka. Czas nadszedł, by zająć się resztą towarzystwa.
- James. Następnym razem rzucaj dinozaurami z daleka od oczu dzieci, dobrze? Wymyślilibyście lepiej jakąś grę, która nie przyprawi rodzicow tych pociech o zawał. - Śmiała się lekko wypowiadając te słowa, ale nic nie mogła poradzić na to, że groźba tego typu nie mogła należeć do... cóż, gróźb właśnie. Nikt chyba na poważnie nie wziąłby takiego nakazu, a co dopiero ze strony Emmeliny, która sama była kompletnie rozbawiona całą sytuacją. Nie licząc pomocy, jakiej udzieliła Peterowi (którego imię przy okazji tego zdarzenia poznała!) w zebraniu się ze stołu nikt jakoś specjalnie nie ucierpiał. Oczywiście ktoś tam na podłodzę skończył, ale jakoś sobie razem radzili, więc nie było czym się martwić. Pozostawał więc jeden jeszcze problem.
- Alysso, kim była ta kobieta? - Bo przecież wołała ją! O cóż więc mogło chodzić? Nie była to twarz Emmelinie znajoma, więc tylko od gospodyni całej uroczystości mogła uzyskać ewentualną wiedzę w temacie. Chyba, że sama nie miała pojęcia. Wtedy to muszą poszukać jeszcze innego źródła.
- I przepraszam za to małe zamieszanie. Dinozaury są jednak niezwykle... ruchliwe - Próbowała tymi słowami nieco rozluźnić atmosferę, nie była jednak pewna, czy mogło to w ten sposób zadziałać. Niby nikt zaklęciem nie oberwał, a jednak jakoś tak dziwnie było z myślą, że to potencjalnie miało szansę się wydarzyć.
- Zapraszam wszystkich na parkiet! Nie można cały wieczór tylko jeść albo uginać się przed uderzeniem dinozaura ! - To krzykneła do obecnych licząc na to, że George Benson i jego Give Me The Night, które właśnie zaczęło lecieć skusi chociaż niektórych do zabawy już konkretnej i mniej alkoholowo-pogadankowej.
Jeśli nie to cóż, przecież następna piosenka będzie już z bardziej czarodziejskiego repertuaru, jak to cały czas się przeplatało, więc może to ta kolejna bardziej ich przekona?
No i gdzie jest Prewett? Tylu ludzi już zdążyło wejść do środka, a jego ani widu ani słychu. Żeby kto jeszcze poinformował ją dlaczego tak jest!
- Jeśli nikt nie pójdzie to przypomnij mi, żebym następnym razem zabrała nas wszystkich do cyrku albo innego miejsca, gdzie nie trzeba się poruszać, dobrze Alysso? - Pomyslała nawet o zoo. Zoo brzmiałoby świetnie dla dzieci, a rodzice przynajmniej mogliby po prostu rozmawiać dalej ze sobą bez jakichkolwiek problemów. Tylko pewnie młodsi byliby mniej szczęśliwi, że nie ma żadnej sposobnosci upojenia się i zredukowania napięcia.
Właśnie... musiała pomyśleć, jak ich zintegrować jakoś bardziej, co by każdy czuł się chociaż trochę mocniej zapoznanym z innymi tutaj!
15.02.1980 r. Sad w posiadłości rodziny Greyback, Wielka Brytania, Kent, Allhallows po godzinie 20.
Dinozaurowa wojna z dodatkiem galaretki ustała. Przynajmniej na ten moment wydawało się, że nie grozi im nic strasznego. Państwo Vance po naprawdę długim czasie na parkiecie zadecydowali, że czas coś zjeść, a kiedy już się najedli poszli zabawić nieco dzieciaki, więc Emmelina miała już ręcę wolne od swojego ukochanego chrześniaka. Czas nadszedł, by zająć się resztą towarzystwa.
- James. Następnym razem rzucaj dinozaurami z daleka od oczu dzieci, dobrze? Wymyślilibyście lepiej jakąś grę, która nie przyprawi rodzicow tych pociech o zawał. - Śmiała się lekko wypowiadając te słowa, ale nic nie mogła poradzić na to, że groźba tego typu nie mogła należeć do... cóż, gróźb właśnie. Nikt chyba na poważnie nie wziąłby takiego nakazu, a co dopiero ze strony Emmeliny, która sama była kompletnie rozbawiona całą sytuacją. Nie licząc pomocy, jakiej udzieliła Peterowi (którego imię przy okazji tego zdarzenia poznała!) w zebraniu się ze stołu nikt jakoś specjalnie nie ucierpiał. Oczywiście ktoś tam na podłodzę skończył, ale jakoś sobie razem radzili, więc nie było czym się martwić. Pozostawał więc jeden jeszcze problem.
- Alysso, kim była ta kobieta? - Bo przecież wołała ją! O cóż więc mogło chodzić? Nie była to twarz Emmelinie znajoma, więc tylko od gospodyni całej uroczystości mogła uzyskać ewentualną wiedzę w temacie. Chyba, że sama nie miała pojęcia. Wtedy to muszą poszukać jeszcze innego źródła.
- I przepraszam za to małe zamieszanie. Dinozaury są jednak niezwykle... ruchliwe - Próbowała tymi słowami nieco rozluźnić atmosferę, nie była jednak pewna, czy mogło to w ten sposób zadziałać. Niby nikt zaklęciem nie oberwał, a jednak jakoś tak dziwnie było z myślą, że to potencjalnie miało szansę się wydarzyć.
- Zapraszam wszystkich na parkiet! Nie można cały wieczór tylko jeść albo uginać się przed uderzeniem dinozaura ! - To krzykneła do obecnych licząc na to, że George Benson i jego Give Me The Night, które właśnie zaczęło lecieć skusi chociaż niektórych do zabawy już konkretnej i mniej alkoholowo-pogadankowej.
Jeśli nie to cóż, przecież następna piosenka będzie już z bardziej czarodziejskiego repertuaru, jak to cały czas się przeplatało, więc może to ta kolejna bardziej ich przekona?
No i gdzie jest Prewett? Tylu ludzi już zdążyło wejść do środka, a jego ani widu ani słychu. Żeby kto jeszcze poinformował ją dlaczego tak jest!
- Jeśli nikt nie pójdzie to przypomnij mi, żebym następnym razem zabrała nas wszystkich do cyrku albo innego miejsca, gdzie nie trzeba się poruszać, dobrze Alysso? - Pomyslała nawet o zoo. Zoo brzmiałoby świetnie dla dzieci, a rodzice przynajmniej mogliby po prostu rozmawiać dalej ze sobą bez jakichkolwiek problemów. Tylko pewnie młodsi byliby mniej szczęśliwi, że nie ma żadnej sposobnosci upojenia się i zredukowania napięcia.
Właśnie... musiała pomyśleć, jak ich zintegrować jakoś bardziej, co by każdy czuł się chociaż trochę mocniej zapoznanym z innymi tutaj!
And I've tried but it never was up to me
I've got no worse enemy
Than the fear of what's still unknown
And the time's come to realize there will be
Promises I can't keep
I've got no worse enemy
Than the fear of what's still unknown
And the time's come to realize there will be
Promises I can't keep